[chrzescijanie] Fwd: Wezwanie do nieustraszonego życia

Piotr Zaremba (PP) zaremba w poznajpana.org
Wto, 3 Kwi 2007, 11:56:58 CEST



------- Forwarded message -------
From: "Nowoście ze stron Poznaj Pana"  
<subskrypcja-41823894-2635340 w sub.4free.pl>

Wersja wygodniejsza do czytania:
http://www.poznajpana.org/articlebody.asp?id=1326
---------------------------------------------------------------------------
----

Wezwanie do nieustraszonego życia
Korakas Danny

Ów "strach przed człowiekiem" nie jest dla nikogo tajemnicą a staje się
coraz bardziej właściwym do podjęcia tematem w dniach, które mają nadejść.
Wielu w kościele tkwi w więzach tego paraliżującego myślenia. Ci wezwani i
oddani proroczej posłudze nie mogą być posłańcami Bożymi i równocześnie
bać się człowieka. Chodzenie w posłuszeństwie dla Pańskiego głosu staje
się coraz bardziej frustrujące, jeśli występuje tendencja do wycofywania
się z powodu niepokoju czy obawy o opinię czy reakcję innych ludzi.
Jestem tego pewien, że wielu (podobnie jak ja) modliło się do Pana: "użyj
mnie, pisz przeze mnie i mów przez mnie". Jeśli tak się modliłeś to z
pewnością Pan będzie pracował nad tymi elementami strachu przed ludźmi w
naszym życiu. (Istotne jest, abyśmy zrozumieli wpływ tej pracy w naszym
życiu jako proroczych ludzi, aby wypełnić nasze zadanie w tych czasach
przeznaczenia.) Wielu z powodu pychy może już odrzucać to słowo, niemniej,
my wszyscy jesteśmy winni do pewnego stopnia i to dzieło oczyszczenia
uzdolni nas do pełnej proroczej służby, aby swobodnie i w praktyczny
sposób płynęła przez nasze życie do innych - przez życia wydające
codziennie trwałe owoce.

Czytałem, że obawiamy się innych ludzi, czy boimy ich, ponieważ kochamy
również samych siebie. Całym sercem zgadzam się z tym stwierdzeniem a
wielokrotnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Gdy Pan pracuje nad miłością
własną - On równocześnie zajmuje się strachem przed człowiekiem. Mówiąc
prosto, ten strach jest po prostu symptomem miłości własnej
(egoistycznej). Pokonanie miłości własnej i starań o chronienie siebie
jest z pewnością najważniejszym kluczem do naszego proroczego
przeznaczenia.
"Miłość" do afirmacji i akceptacji przez innych może być przeszkodą
stojącą na drodze do naszego proroczego wpływu. Tęsknota za tym, aby inni
"zrozumieli nasze serce", zrozumieli nasze słowa i działania, może pętać
naszą królewską wolność. Zbyt wielu znajduje się w zastoju bagna strachu
bycia niezrozumianym czy źle zinterpretowanym. Miłość i pragnienie, aby
inni uchwycili nasze słowa z łatwością może splugawić i rozwodnić prawdę,
która ma moc zmienić życie. Namaszczenie na przesłaniu nie rośnie jak
krzywa i w naszym głosie musi być większa dokładność. Dziś słowami
królestwa musimy się dzielić z czystością nieustraszoności i zdecydowanego
przekonania o ich pochodzeniu od Pana.

Jeśli zdecydujemy się mówić czy pisać słowo, o którym twierdzimy, że
pochodzi od Pana, lecz jesteśmy zżerani przez pragnienie ludzkiej
akceptacji - słowo zostanie splugawione cielesnymi dodatkami i emocjami, w
miejsce Ducha Świętego. Musimy być zadowoleni z akceptacji Pana za
posłuszeństwo Jego głosowi i w ćwiczeniu się w mądrości kiedy mówić, a
kiedy nie. (Uczenie się tej "mądrości" było w pewnych okresach mego życia
bardzo bolesne.)

Z drugiej strony, Jezus wielokrotnie był źle rozumiany a Jego słowa
odrzucane. Niemniej jednak, Pan nigdy nie usprawiedliwiał siebie na rzecz
akceptacji i pouczenia innych. Możemy być zadowoleni z tego, że jeśli
słowo, które mówimy, jest od Pana to ci, którzy odrzucą je, nie odrzucają
nas, lecz Pana.
Aby pokonać strach przed człowiekiem, musimy być gotowi na niezrozumienie
i spodziewać się niedocenienia. Tylko wtedy, będziemy mieli wolność
królestwa i namaszczenie do partnerstwa z Chrystusem w przemienianiu
świata wokół nas. Nie tylko to, ponieważ bez rozpoznania konieczności
zajęcia się problemem odrzucenia... nie będziemy dojrzewać proroczo.

Obawa o zaakceptowanie i tęsknota do małego choćby nadania ważności
również będzie powodować, że nasze słowa będą przekazywane w stanie
skażonym. Konflikt interesów jest oczywisty w tym, że ten, kto udziela
tytułów nie może być obrażany czy wyzwany przez tych, którzy poszukują
tytułu ważności z ich ręki. (Mówiąc prosto: nie gryzie się ręki, która
karmi nasze pragnienia i potrzeby - zarówno dobrej, jak i tej niezbyt
dobrej.)
Nawet w przyjaźni czy na forach dyskusyjnych może okazać się, że strach
przed człowiekiem stanowi przeszkodę do prawdziwego duchowego wzrostu.
Musimy to przyznać, że ton i natężenie wielu słów, które wypowiadamy mówi
o pragnieniu uczuć innych ludzi wobec nas. Musimy mówić łagodnie, jeśli
Pan tak kieruje i musimy mówić zdecydowanie, gdy Pan tak chce. Powtarzam:
musimy być posłuszni Panu w ramach naszego powołania, a nie być sługami
uczuć i strachu przed człowiekiem.
Z pewnością to miłość siebie samego i nasze pragnienie ochrony świętej
krowy naszej pychy i prezentacji siebie hamują nasz duchowy rozwój.
Stwierdziłem w przeszłości, że pastorzy będą mieli stałe trudności w
utrzymaniu jasnej, trwałej i przemieniającej życie służbie ku owocowaniu,
jeśli będą polegać na finansach i rozpoznaniu tych, którym głoszą.

Pojawia się silny konflikt interesów w tworzeniu religijnej linii, która
nie może być przekroczona bez urazy, a zatem, obcięcia pieniędzy i
wsparcia dla danej służby. Czy wielu współczesnych "liderów" bardziej boi
się człowieka niż Boga? W pokonywaniu strachu przed człowiekiem, nie wolno
nam spoglądać w stronę człowieka za wsparciem służby czy jej aprobatą...
Patrzyć należy jedynie na Tego, który nas nimi łaskawie obdarza.
Abraham odrzucił dary króla Sodomy i po tym akcie Bóg powiedział mu: Nie
bój się, Abrami, Jam tarczą twoją; zapłata twoje będzie sowita! Ponieważ
Pan jest naszym Zaopatrzycielem jak i Samym Zaopatrzeniem, musimy patrzeć
tylko na Niego. Nie możemy starać się o pozyskanie dostawców "ziarna",
partnerów "zasiewu", obietnic "ziarna", cotygodniowych dziesięcin i ofiar.
Patrzymy na Pana, który namaści i uprawomocni nasze prorocze powołanie
poprzez życie poświęcone dawaniu siebie. Nie znaczy to, że inni ludzie nie
będą nas błogosławić. Tak, Pan użyje innych, aby nas obficie błogosławić i
Jemu sprawia to radość.

Istotą jest umiejscowienie i zrozumienie strachu przed człowiekiem oraz
skutków jakie niesie dla kościoła. Okalecza on nasze nadnaturalne
zdolności i powoduje, że stajemy się przedmiotem śmiechu patrzących na nas
każdego dnia ludzi. Staliśmy się karykaturą kościoła, który Chrystus
zostawił, ponieważ stworzyliśmy system zbudowany na strachu przed
człowiekiem zarówno dla duchowej legalizacji jak i promocji.

------[ Twoja prywatnosc ]---------------------------------
Wypisanie się z tej gazetki:
http://sub.4free.pl/u/?s=43830&u=257060&i=2635340



-- 
_______________________________________________
Moje strony to: http://www.poznajpana.org



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Wspolnota