[chrzescijanie] Fwd: Niebezpieczeństwo spoufalenia

Piotr Zaremba zaremba w poznajpana.org
Czw, 29 Cze 2006, 10:56:02 CEST



------- Forwarded message -------
From: "Subskrypcja PoznajPana" <pzaremba w kki.pl>
To: pzaremba w kki.pl
Cc:
Subject: Niebezpieczeństwo spoufalenia
Date: Thu, 29 Jun 2006 10:54:09 +0200

wersja wygodniejsza do czytania:

http://www.poznajpana.org/articlebody.asp?id=962

_______________________________________________________




NIebezpieczeństwo spoufalenia
Brogden Chip

Łuk 7:44 in.

Wszedłem do twojego domu, a nie podałeś mi wody do nóg moich;.

Jak często traktujemy lekko obecność Jezusa? Nasza pseudo-chrześcijańska
kultura jest bluźniercza. Nie mówię o świeckości języka, lecz o
traktowaniu boskich rzeczy ze swobodną, apatyczną i nonszalancką postawą.
Bluźnimy świętym rzeczom traktując je jak coś zwykłego, normalnego,
powszechnego oi rutynowo.

Ciekawe jest to, że tylko ci, którzy znają Świętego zagrożeni są
spoufaleniem w tej dziedzinie. Niewierzący, ci którzy nie są ze Świętym
zaznajomieni, nie mogą bluźnić temu, czego nie rozumieją.

Niebezpieczeństwo spoufalenia polega na tym, że wiemy i zaniedbujemy.

Właśnie tutaj w Ewangelii Łukasza w 7 rozdziale jest to dla nas
zilustrowane. Faryzeusz zaprosił Jezusa na obiad. Nie jest to jakiś
nieobeznany z religijnymi sprawami człowiek, lecz członek najbardziej
ostrego stronnictwa religijnego. Jezus przyjął jego zaproszenie i wszyscy
zasiedli do posiłku.

W czasie, gdy siedzieli przy stole, weszła do pomieszczenia kobieta z
alabastrowym słoiczkiem oleju. Wiemy, że była grzesznicą, ponieważ Łukasz
tak komentuje wydarzenie: A oto pewna kobieta z tego miasta,
grzesznica,... (7:37 in.). Ta grzesznica robi coś dziwnego i wspaniałego:
obmywa stopy Jezusa swymi łzami i wyciera je włosami, całując Jego stopy;
namaszcza je też przyniesionym pachnącym olejem.


Oczywiście, faryzeusz jest ogromnie zgorszony tym, że ta grzesznica
przyszła nieproszona do jego domu. Jest również nieco zmieszany tym
wyrazem uczucia. Myśli sobie: Gdyby Jezus był prorokiem, wiedziałby, kim i
jaka jest ta kobieta, która go dotyka, bo to grzesznica. Lecz w umyśle
Jezusa, istotne jest to: Kto faktycznie Mnie kocha, a kto mnie lekceważy.


W tamtych czasach nikt nie podróżował dla przyjemności. Powszechnie nie
lubiano tego ze względu na upał i brudną przeprawę, której unikano, jeśli
tylko było to możliwe. Większość ludzi, w tym i Jezus, podróżowała na
piechotę, tak więc rytuał zajmowania się gośćmi był związany ze stałymi
zasadami i koncentrował się wokół stóp. Po wejściu do czyjegoś domu,
gospodarz witał gościa pocałunkiem w oba policzki i oferował wodę do
umycia zmęczonych i brudnych nóg. Jeśli było to możliwe proponowano
również jakieś perfumy i olej, aby gość mógł się odświeżyć. Jednak
faryzeusz nie dopełnił tej nawet w najbardziej podstawowej, zwykłej i
tradycyjnej grzeczności wobec gościa (7:44-46 in.):


Nie dałeś wody do stóp moich...., nie pocałowałeś mnie, ... głowy mojej
nie namaściłeś . . .

Obecność Jezusa została lekko potraktowana! Czy było to tylko przez
zapomnienie ze strony gospodarza, czy też coś innego? Głębszego?


Być może faryzeusz nadmiernie się spoufalił z Jezusem – stał się po prostu
troszkę nazbyt swobodny. Z daleka Jezus był niesamowity, a teraz siedział
u niego przy stole, w jego domu i mógł się przekonać, że Jezus jest
człowiekiem. Może doszedł do wniosku, że Jezus nie różni się tak bardzo od
niego. To tylko Jezus, nie się więc czym ekscytować. Niech się sam
zatroszczy o wodę i umyje sobie nogi.To jest właśnie niebezpieczeństwo
spoufalania!

Mówi się, że poufałość rodzi pogardę. Na początku pragnęliśmy obecności
Pana, lecz dziś już lekceważymy ją. Na początku byliśmy w zachwycie, lecz
teraz być może nie jesteśmy już tak zdumieni. Jego odwiedziny stają się
bardziej rutyną, czymś zwyczajnym, bardziej powszechnym. Przyzwyczailiśmy
się już do śpiewanych pieśni a czytanie biblii jest suche; świadectwa
składane przez braci i siostry nie poruszają nas, w końcu już to wszystko
słyszeliśmy i widzieliśmy tyle razy.

Z drugiej strony właśnie ta kobieta, zachowała cichą cześć, poczucie
boskiego zdumienia, majestatyczne wyrażenie zadumy na Tym co Święte.
Oddała cześć Temu, któremu cześć się należy. Wykonała to, czego zabrakło.
Gdy przybyła i zobaczyła, że nikt nie usłużył Panu, to, na tą jedną
chwilę, w tym miejscu stał się On centrum jej istnienia.

Tak niewielu ludzi prawdziwie dziś usługuje Panu Samemu. Oczekują, że Pan
będzie usługiwał im i faktycznie robi to. Lecz taka jest natura Pana
Jezusa, że On nigdy nie zwróci uwagi na siebie, nigdy nie powie:"Dlaczego
nie usługujesz Mnie? Dlaczego Mnie lekceważysz? Dlaczego nie umyłeś Moich
stóp?" Będzie milczał i oczekiwał, że ktoś Go zauważy. Być może to właśnie
jest przyczyną faktu, że często jest pomijany i lekko traktowany; On nigdy
nie stara się o nic dla siebie.

Kiedy po raz pierwszy Pan pokazał mi wagę usługiwania Jemu, nie żądał ode
mnie niczego. Po prostu pozwolił mi doświadczyć tego, jak samotny był
pośrodku całej religijnej działalności. Tam, wśród naszych wspaniałych
kościelnych nabożeństw zrozumiałem, że lekceważymy Jezusa - zbyt dobrze
znamy Jego obecność. Gdy zrozumiałem to, jaki sprawia to ból Panu,
natychmiast też wiedziałem, co należy zrobić. To właśnie wtedy
zrozumiałem, że usługiwać Panu jest rzeczą pierwszoplanową, najważniejszą;
podstawowym celem i przyczyną naszego istnienia.

Najlepsi kelnerzy i kelnerki to ci, którzy uprzedzają twoje potrzeby i
natychmiast ruszają, aby je zaspokoić – nawet nie musisz o to prosić. Nie
mówią: "Czy chce pan jeszcze herbaty?" Patrzą, czy potrzebujesz, a gdy
widzą, że masz pustą szklankę, pojawiają się, aby ją napełnić.

Kelner, sługa, usługujący: wszystkie trzy wyrazy mają to samo znaczenie.
Oczekiwać na Pana; być sługą Pana; usługiwać Panu; wszystkie trzy opisują
tę samą funkcję i cel działania. Najczęściej nie jest to głoszenie,
nauczanie, podróżowanie czy budowanie wielkiej służby, lecz wypatrywanie,
uprzedzanie i zaspokajanie Potrzeb Pana, którego nikt nie lekceważy.

Pan daje przez calutki dzień; On uczy tłumy; On uzdrawia ich choroby; On
wychodzi naprzeciw ich potrzebom, a pod koniec dnia jest zmęczony, ma
brudne stopy i potrzebuje odświeżenia. Lecz często jest tak, że Jego
potrzeby są całkowicie pomijane, a my gorliwie wyciągamy ręce po NASZE
błogosławieństwo.

Z pewnością ta kobieta miała wiele potrzeb, a jednak przyszła do Pana
Jezusa, nie po to, aby błogosławieństwo otrzymać, lecz aby błogosławić
(Łuk 7:44-46 in.):

On zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła,... nieprzestała
całować nóg moich, ... ona zaś olejkiem namaściła nogi moje..

Gdy Jezus wchodzi do "naszego domu"” - czy to jest miejsce oddawania czci,
dom, praca, czy serca – czy lekceważymy Go? Czy Jego Potrzeba jest
zaspokojona?


Modlę się o to, aby Pan przekonał nas, że bluźnimy Panu i uwolnił nas od
spoufalenia. Pokutujmy i odkryjmy ponownie Tego, który siedzi z nami przy
stole.


------[ Twoja prywatnosc ]---------------------------------
Wypisanie się z tej gazetki:
http://sub.4free.pl/u/?s=38840&u=257060&i=2513068




__________ NOD32 Informacje 1.1420 (20060227) __________

Wiadomosc zostala sprawdzona przez System Antywirusowy NOD32
http://www.nod32.com lub http://www.nod32.pl



-- 
_______________________________________________
Moje strony to: www.poznajpana.org




Więcej informacji o liście dyskusyjnej Wspolnota