[chrzescijanie] (brak tematu)

szymon słomczyński szymon w as.pila.pl
Wto, 28 Lis 2006, 01:45:25 CET



> -----Original Message-----
> From: wspolnota-bounces w listy.kdm.pl
> [mailto:wspolnota-bounces w listy.kdm.pl]On Behalf Of Piotr Zaremba (PP)
> Sent: Monday, November 27, 2006 4:22 PM
> To: wspolnota w listy.kdm.pl
> Subject: Re: [chrzescijanie] (brak tematu)
>
>
> On Sat, 25 Nov 2006 22:02:49 +0100, szymon słomczyński
> <szymon w as.pila.pl>
> wrote:
>
> > wolalbym Twoje wlasne zdanie uslyszec :)
> > wolalbym slyszec jak mozna cos zmienic
> > wolalbym uslyszec ze sie o to modlimy
> >
> > Nie jest to zaden przytyk do Twojej wypowiedzi. domyslam sie co
> myslisz w
> > tym temacie. niestety religijnosc tez wszyscy wiedza do czego
> > prowadzi....ale kazdy odpowiada przed Bogiem za siebie..i za swoje
> > serce...
>
> NIestety, nie! Gdyby wszyscy wiedzieli do czego prowadzi
> religijność to z
> pewnoscią łatwiej byłboy
> się jej pozbyć. Oczywiście, że kazdy przed Bogiem odpowiada, ale jak się
> już przed Bogiem zorientuje
> to może się okazać, ze jest za późno, żeby cokolwiek z tym "fantem"
> zrobić. Za większość religijność
> odpowiedzialna jest bezmyślność. We wszystkich denominacjach łatwo jest
> chodzić, bo się chodzi i wszyscy
> tak chodzą itd, itd... Religijność to pewna duchowość, duch który
> zaślepia
> i łatwo nie wypuszcza, szczególnie
> jak się człowiek nad niczym nie zastanawia głębiej i nie szuka dokładniej.
hmm...ale mysle ze takie rzeczy jak religijnosc nie sa jednobitowe...czasem
zauwazam jej oznaki w swoim zyciu....

pozatym...wielu ludzi spytani o religijnosc i jej skutki powie ze sa zle.
nie mniej nie maja oni mozliwosci rozroznienia...jakby mieli zaslone na
oczach...."faryzejstwo"? dziwne to co napisalem ale tak to widze czasem


>
> > wolalbym slyszec jak mozna cos zmienic
> Nie wiem, jak można coś zmienić. Ja robię to, do czego, wierzę, powołał
> mnie Pan, zamieszczając setki stron
> różnego nauczania i artykułów pobudzających do myślenia, często nawet
> sprzecznych ze sobą.
> Nie wiem, co robią inni, każdy ma w Ciele inne zadanie. W sumie widzę z
> różnych informacji docierające z całego
> świata, że Bóg po prostu robi pomału "Swoją robotę" i wcześniej czy
> później czeka kościół reformacja FORMY,
> i wymiana pastorskiego wzorca na "ogólnodostepny". TEgo się nie
> da zmienić
> "odgórnie", bo góra zawsze będzie się trzymać stołków, nawet jeśli nie
> wszyscy, co oczywiste, że niektórzy dostrzega w tym dobro. STanowisko to
> stanowisko, nie ma co, zawsze zaszczytna fucha. mozna to zmienić tylko
> uswiadamiając wierzącym, co i jak. Moze choć niektórzy przyjmą.
Nie masz pojecia jak sie ciesze ze robisz to co robisz. Nie znam Cie. Nie
znam Twojego zycia. Ale Twoja praca pomogla mi i jestem pewien ze innym tez
pomogla. czasem zmuszenie kogos do myslenia moze byc przelomem w jego zyciu
:)


jesli chodzi o ksztalt/forme kosciola mowiac ogolnie masz racje...

ale uogolnianie jest nieco krzywdzace dla tych ktorzy wystaja ponad w ktoras
ze stron
bo ogolnie to wszyscy ludzie zasluzyli na smierc

Chwala Bogu ze nie mi osadzac...

ale kazdy powinien robic swoja robote...Ty robisz swoja..ja staram sie robic
swoja...pastor stara sie byc pasterzem. kkazdy ma swoja dzialke w Ciele. a
co do roboty Boga...to chwala Bogu :)...w koncu modlimy sie "prowadz nas
Panie" :-) ...zreszta to nie moj Kosciol...tylko JEZUSA CHRYSTUSA...nie bede
mowil ze taka czy inna forma jest najwlasciwsza. wiem jaka dla mnie jest
dobra (nie mowie najlepsza) na teraz.



>
>
> > czesto slysze (sam tez czasem tak mowie) ze "powinno sie cos
> zrobic" albo
> > "oni to robia tak a tak" albo "oni kazali" "oni powiedzieli" to troche
> > tak jakby oskarzanie kogos...tak aby go nie oskarzyc...
>
> To są zwykle teksty ludzi, którzy nic nie robią, lub nie robili,
> poza gadaniem, można spokojnie puszcza mimo uszu.
> Powiem Ci, że zawsze miałem ogromne pragnienie "uruchomienia" całego
> kościła (zboru) do funkcjonowania
> i jest to totalnie nie do zrealizowania w obowiązującym systemie tzn.
> jeden z przodu, reszta w ławkach
> (ogląda karki poprzedników). Można od czasu do czasu zapalić,
> zechęcić lub
> pobudzic, ale gaśnie równie szybko
> jak się zapalało. Potem wszystko wraca do normy tzn. są "oni" tam na
> scenie, podwyższeniu i "my" reszta kościoła.
mozliwe ze to "zwykly tekst"
lecz jesli jest to niemozliwe to powiedz ludziom by wyszli z lawek - to
niemozliwe?

nie mam wielkiego doswiadczenia..nawrocilem sie zaledwie 3 lata temu...nie
wiem ani nie widzialem zbyt wiele i byc moze to wynika z mojego
usposobienia...ale system jakikolwiek by nie byl to nie jest cos czego nie
mozna przekroczyc..tylko nie wszyscy tam z Toba pojda...wiem tez ze dzieci
sa bardzo kreatywne :)

duzo mysle ostatnio o relacjach...powiazaniach w kosciele...jesli w kosciele
jest Milosc to nie ma podwyzszenia ani nie ma podzialow. jesli spotykamy sie
co niedziela i mowimy wszystkim ze ich kochamy...to raczej malo to
prawdziwe. jesli spotykam sie z bratem kilka razy w tygodniu. jesli zyjemy
razem. dzielimy sie tym co przezywamy z Bogiem, wzrastamy razem, wspieramy
sie...to mi bez roznicy gdzie stoi moj brat na zgromadzeniu w niedziele -
wiem ze jestesmy razem.

ludzie z kosciolow po nabozenstwach wychodza nakarmieni mniej lub
bardziej...lecz jesli ograniczaja sie tylko do tego...raczej wzrastac w Bogu
nie beda...raczej nie beda sluzyc spotykajac Boga raz w tygodniu....wiem to
ze swojego zycia....ale ja odpowiadam za siebie

>
> > a jesli chodzi io autorytet...to dla mnie autorytetem jest Jezus.
> Amen.
>
> > To On postawil mnie w moim zborze. To On ustanowil pastorem mojego
> > pastora. jestem pewny obu tych rzeczy.
>
> Owszem, Bóg kocha swój kościół na tyle, że mieści się w ramach tego
> systemu, który mu kościół proponuje,
> nic na siłe. Powiem tam, że Bóg robi, co tylko może, żeby się jakoś tam
> zamanifestować w zapodanym mu ramach i
> ograniczeniach, które kościół Mu funduje na każdym kroku. Ile tylko tego
> błogosławieństwa się da wlać w systemy
> i formy niemiłościwie nam panujące tyle Bóg daje, ale jest
> NIESKOŃCZONOŚĆ
> WIECEJ, tylko, że dla formy (bukłaka) niebezpieczne, więc lepiej
> nie tykać.
podobalo mi sie :)

ja chce sie uczyc nie ograniczac Boga....bardzo




>
> > 2 wolalbym slyszec jak mozna cos zmienic
> Dopóki kościół nie jest uczony jak słuchać prowadzenia DUcha
> Świętego, to
> nic się nie da zmienić.
> NIe przesadzę, jeśli powiem, że 90% wierzących tak naprawdę nigdy nie
> przeżyło na własnej skórze
> takiego prowadzenia, więc trudno się dziwić, że nawet sobie nie
> wyobrażają, że można prowadzić kosciół
> inaczej jak przy pomocy ręcznego, ludzkiego, sterowania. CZesto
> powtarzam
> to zasłyszane zdanie, że "posadziliśmy
> DUcha Świetego w ostatniej ławce i mówimy Mu, patrz jak nam świetnie
> idzie".
> To, co mamy to jest coś, co, chyba, Izajasz opisał jako "kiwanie się nad
> mętnymi resztkami wina". ..
> ...
> Oczywiscie, że modlitwa o przemiany jest podstawą, najpierw o przemiany
> siebie samych, a potem i kościoła.
> CHyba też u Izajasz Pan mówi: "któż jest tak ślepy jak sługa
> pański i tak
> głuchy, jak ten, którego posyłam".

byc moze jest to 90%...nie wiem...ale pewnie to duza liczba

ale moze poprostu to Bog wybiera sobie narod...a nie narod Boga


pozdrawiam

szymon slomczynski



JEZUS ŻYJE!







Więcej informacji o liście dyskusyjnej Wspolnota